środa, 10 września 2014

Kłopot Viktorii

Od Viktorii 
Od jakiegoś czasu chodziłam po terenach watahy bez celu, tak ot po prostu. Troszkę mi się nawet nudziło. Trafiłam na jakąś polankę. Był tu strumyczek. Przeglądnęłam się w nim. Słoneczko ładnie oświetlało moje futerko, choć chyba mimo to wolałam noc. Pochyliłam się i napiłam się wody. Właściwie nie chciało mi się pić ale... No po prostu było ciepło i upalnie. Uśmiechnęłam się na widok jakiejś żabki przemykającej w trawie. Odeszłam od strumyczka i przeszłam kilka kroków. Zakręciło mi się w głowie. Zbagatelizowałam to, niepotrzebnie. Chwilę później zawroty głowy były już spore. Słońce które wcześniej było nawet miłe zaczęło jakby świecić zbyt jasno. Bynajmniej takie miałam wrażenie. Położyłam się i zakryłam głowę łapami. Nic to nie pomogło. Coś chyba było nie tak z tym strumykiem. Wytworzyłam wokół siebie barierę ochronną. Chwilę później straciłam przytomność. 
Ktoś podszedł do mnie i powiedział, że jestem wilkiem mroku a to szalenie rzadkie zjawisko u wilków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz