Od Viktorii
Od jakiegoś czasu chodziłam po terenach watahy bez celu, tak ot po prostu. Troszkę mi się nawet nudziło. Trafiłam na jakąś polankę. Był tu strumyczek. Przeglądnęłam się w nim. Słoneczko ładnie oświetlało moje futerko, choć chyba mimo to wolałam noc. Pochyliłam się i napiłam się wody. Właściwie nie chciało mi się pić ale... No po prostu było ciepło i upalnie. Uśmiechnęłam się na widok jakiejś żabki przemykającej w trawie. Odeszłam od strumyczka i przeszłam kilka kroków. Zakręciło mi się w głowie. Zbagatelizowałam to, niepotrzebnie. Chwilę później zawroty głowy były już spore. Słońce które wcześniej było nawet miłe zaczęło jakby świecić zbyt jasno. Bynajmniej takie miałam wrażenie. Położyłam się i zakryłam głowę łapami. Nic to nie pomogło. Coś chyba było nie tak z tym strumykiem. Wytworzyłam wokół siebie barierę ochronną. Chwilę później straciłam przytomność.
Ktoś podszedł do mnie i powiedział, że jestem wilkiem mroku a to szalenie rzadkie zjawisko u wilków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz